środa, 19 lutego 2014

mój niezidentyfikowany typ figury i nowy fit-gadżet :P




hej. Dzięki za opamiętanie...po co mi kaloryfer . Ja juz tak mam ze raz na jakiś czas dopada mnie poszukiwanie nowego celu. Dobrze jest mieć cel a ja juz wszystkie dotychczasowe osiągnęłam i teraz zaczynam wymyślać nowe. Musze mieć cel żeby nie spocząć na tyłku. Człowiek powinien na okrągło nad sobą pracować zeby nie wypaść z rytmu. Ja na prawdę po latach zakompleksienia zaczynam sie akceptować i nawet ujawniłam na pewnym forum moją figurę w całej okazałości (tzn z normalnej perspektywy bez dziwnych pozycji ) choć miałam wielkie opory i okazało sie ze dziewczynom sie podoba. Niestety nadal nie wiem jaki to typ figury... Długo nie umiałam go zaakceptować jak schudłam. Ale teraz  go polubiłam. Typu figury nie da sie zmienić ale w małym stopniu można go wymodelować na korzyść. Świeżo po schudnięciu (52,3kg) byłam jeszcze taka nieukształtowana, koścista, niby chuda  a jednak krępa, straciłam biodra  i wyglądałam jak facet z cyckami. po prostu talia zlewała sie  z biodrami i udami w jeden klocek. Byłam takim cegło-rożkiem. I jeszcze po ciąży miałam powiększaną skoliozę chyba bo jakieś krzywizny było widać. Tego teraz niema. No może lordoza troche. Naprawiłam sie hehe Teraz  moja waga waha sie po między 53 a 54, odzyskałam biodra, wreszcie sie sobie podobam. nogi wymodelowałam masażerem  i kremami ze nawet mi sie większa przerwa miedzy udami zrobiła. Właściwie to przybyło mi tylko tam gdzie trzeba ( w biodrach i tyłku) , moze tez przysiady sie do tego przyczyniły..i pomyśleć ze tak długo ich unikałam. Wreszcie jestem sobą..czuje sie jednocześnie silna, umięśniona ale tez kobieco i seksownie. jestem jak kameleon. Moja figura jest plastyczna, potrafi sie dostosować do moich humorów. Mogę być ostrą fitneską..a mogę sie tez przeobrazić w seksowną kobitkę. Jest ok,  chyba wreszcie się zaakceptowałam. Najgorzej było nogami.
 Juz ponad 2 lata od schudnięcia a ja ciągle nie wiem co to za typ figury. Mam dość krótkie, mocne nogi i średni biust, ok 163cm, ramiona szersze od bioder. średnia talia a w udzie ok 50cm. Jestem w miarę wysportowana wiec co było do zrobienia z tym ciałem to juz chyba zrobiłam. Gdy kiedyś przytyłam  to równomiernie na całym ciele, w ramionach tez. Typowych boczków nigdy nie miałam. wtedy chyba byłam cegłą.. A jak byłam jeszcze ponad 1 kg szczuplejsza niz teraz to straciłam biodra i byłam taka  obciosana i kanciasta..niezbyt ładnie to wyglądało, wtedy wydawało tez mi sie ze jestem cegłą.  Ale od tego czasu nabrałam tez mięśni. Moze faktycznie jestem cegłą. Cyki mam takie średnie ale za to mam wyćwiczone mięśnie piersiowe i jak sie wyprostuje i wypnę to wyglądają na większe  a jak jeszcze ubiorę stanik z usztywnieniem to jest idealnie. 


A wczoraj przypadkiem sprawiłam sobie prezent. Patrze a tu w biedronce śliczne, pomarańczowe podwójne kółko do ćwiczeń(20zl) !!! super, wreszcie wzmocnie sobie grzbiet, barki i głębsze partie brzucha!!! Juz wczoraj próbowałam ale na początek trzeba ostrożnie bo to na prawdę mocno działa na mięśnie ! to jest genialne!!! Dzisiaj czuje ten super ból mięśni..uwielbiam go.Wtedy na prawdę czuje ze żyje! Szczególnie góra pleców i mięśnie górne brzucha i jeszcze wyżej  na zebrach.Te kółeczko na dodatek podobno ma działanie rehabilitacyjne. Mysle ze to dla mnie dobre. Bylam na rehabilitacji z powodu barków bo mi tam przeskakuje i dowiedziałam sie ze mam jedne mięśnie bardzo wyćwiczone ( przez pompki,podciąganie) a drugie słabo i dlatego tak sie dzieje. A z tym kółkiem czuje ze ćwiczę własnie te mięśnie co trzeba.  . Dzieci sie tym bawią i udają ze jadą na motorze.



i pomyśleć ze juz miałam chałwę w dłoni bo z mężem mieliśmy rocznice i postanowiłam sobie zrobić przyjemność...bo ja słodyczy prawie w ogóle nie jem a  chałwa lub marcepan zdarza mi sie chyba raz na pól roku. No i jak zobaczyłam te wszystkie przyrządy do ćwiczeń, hantelki itp..to zaraz odłożyłam chałwę i kupiłam to kółko!! Mam nadzieje ze nikt mnie nie obserwował bo by miał ubaw. No i tak Biedronka wybawiła mnie od grzechu ;P

pozdrawiam i życzę zdrowego i aktywnego dnia :)




środa, 12 lutego 2014

kaloryferowe rozkminy :P

u mnie ok, chociaż miałam dni kiedy duuuzo jadłam ale za to ostrzej ćwiczyłam. Mięśnie brzucha jak zwykle mam tylko te boczne a te poprzeczne widzę tylko przy ćwiczeniach lub jak skacze ...moze ja juz tak mam..trudno. Tłuszczu jest na 1 cm , moze to jeszcze za dużo? ale ja nie chce juz chudnąć. Chyba ze to wina rozciągniętej skory po ciążach. Jak stoję prosto jest idealnie ale jak siedzę to juz jakby troche tej skóry za dużo. 

Shakira w teledysku Loca tez ma tylko te boczne mięśnie widocznie wiec niby cel osiągnięty juz  dawno ..ale marzy mi sie chociaż zarys tych poprzecznych. Zaraz po rehabilitacji jak miałam możliwość wypróbowania siłowni bylo lepiej bo znowu czułam ten przyjemny ból po ćwiczeniach. wiec chyba jednak muszę moje marzenia przełożyć na późniejsze czasy jak będę kiedyś chodzić na siłownie hehe :)

Raz na jakis czas mam takie dylematy (szczególnie w czasie okresu )
co robić?, odpuścić i cieszyć sie tym co mam? czy marzyc i czekać na większe możliwości ? czy leki kaloryfer jest możliwy po ciąży? acha..czy wegetarianka moze mieć kaloryfer? czy warto mieć kaloryfer??!

ale jesli do kaloryfera będzie trzeba sie jeszcze bardziej wysuszyć to chyba odpuszczę bo nie chce zeby sie to odbiło na zdrowiu i twarzy , nie chce tez żeby mi ubyło w pupie. Zadek musi być okrąglutki !! No ale widziałam sporo fotek seksownych fitnesek z zarysem poprzecznych mięśni :)

ps- tak w wielkim skrócie : moja dieta bazuje na kaszach i warzywach strączkowych, innych warzywach, później jajka, jogurty, białe sery, nasiona typu siemię, sezam...troche owoców i orzechów, tu wiecej napisałam http://fit-ma-ma.blogspot.com/2014/02/czy-mozna-byc-fit-zdrowo-i-tanio.html

W domu znowu przeziębienie panuje ale juz mam pewne podejrzenia co do przyczyny spadku naszej odporności (oprócz tego ze synek jest pierwszy rok w przedszkolu i przynosi zarazki)

Z mężusiem mieliśmy male spięcie ale teraz jest jeszcze lepiej niz było i o dziwo przygotowuje sie do walentynek. jestem w szoku bo on takich świątek nigdy nie uznawał. ogólnie nasze uczucia bardziej odżyły po tym spięciu. Ja kupiłam mu tylko symbolicznego lizaka serduszko :P chociaż uważam ze lizaki to ZŁO no ale zrobiłam wyjątek. I tak wiem ze on i dzieci opychają sie słodyczami u mamy i z tym nic nie zrobię..

No i uszyliśmy maskotkę na konkurs do przedszkola. Jak zaczynałam to wyobrażałam sobie ze to będzie piękna myszka ale to co wyszło bylo przerażające. Na szczęście po malej metamorfozie jest juz troche lepiej ale i tak mamy marne szanse. Teraz potrzebujemy jakieś imię. Macie jakieś propozycje? :)



pozdrawiam

sobota, 8 lutego 2014

czy można byc FIT zdrowo i tanio?

hej. Często  gdy  w necie pojawi sie fotka pięknie odchudzonej po ciąży gwiazdy, czytam masę komentarzy typu, "bo ma pieniądze na dietetyków,trenerów i zabiegi ", i myślę ze to jeszcze bardziej demotywuje młode matki bo wierzą w to co czytają. Ale to są bzdury, potrzeba nam jedynie silnej woli, systematyczności i cierpliwości. Poradziłam sobie bez dietetyka i trenera, staram sie intuicyjnie zdrowo jeść i ćwiczyć, a zabiegi typu masaże robię sobie sama :) Na prawdę wystarczy chcieć. Moze i nie stać mnie na produkty BIO i ECO (albo sporadycznie) ale myślę ze moje jedzonko jest w miarę zdrowe tzn zdrowsze od przeciętnego Polaka. :)


postanowiłam troszkę o moim jedzonku napisać bo często ktoś sie pyta.Często pisze ze jem zdrowo ale mam na myśli zdrowe jedzenie na miarę moich możliwości. nie jem mięsa a wiec mam ułatwione zadanie (dzisiaj chyba tanio zdrowego mięsa sie nie kupi, mam na myśli mięso nie faszerowane chemią, antybiotykami ). Nie jem tez słodyczy wiec kolejny wydatek odchodzi.
U mnie sie nie przelewa i muszę kupować bardzo oszczędnie. Moje  jedzenie to pokarmy nie przetworzone albo jak najmniej przetworzone, raczej nie tłuste, unikam białej mąki i cukru. Na pierwszym miejscu jest kasza i soczewica. Gryczanej prażonej mam chyba roczny zapas bo tata ma znajomego w mopsie i przywiózł bo tam mieli  nadmiar tego jedzenia z pomocy, do tego mam cały zapas groszku z marchewką (ale to z puszki a poza tym mi sie już przejadło)  Warzywa kupuje te najzwyklejsze, marchew, buraki, kalafior, czasem brokuł, ziemniaki a pomidory, ogórki i papryka tylko za jakichś promocji chyba ze akurat jest sezon i są tanie. czasami jakis szczypiorek albo zielona cebulkę. No i fasola, rzadziej groch. Czosnek i cebula są obowiązkowe prawie na co dzień. W miarę możliwości staram sie kupować w pobliskim sklepiku żeby nie bogacić marketów a poza tym nie ma jak polski czosnek.. Owoców jem mało i tylko resztki po dzieciach, czyli skórki i ogryzki z jabłek (z pestkami bo tam jest antyrakowa witamina B17) i to co pozostanie z pomarańczy po wyciśnięciu soku. Acha, cytryna i czasem babcia mi kupi jakiegoś grejpfruta jeszcze.  Rzadziej skusze sie na banana lub cale jabłko lub jem to co dzieci zostawiły. Jem tez kaszę jaglaną, jęczmienną, niekiedy pozwolę sobie na pęczak, i gryczaną nie prażoną z której zdarza mi sie robić kiełki. Z soczewicy tez robię kiełki. na wiosnę mam fazę na rzeżuchę i kiełki rzodkiewki. Dalej ..kiszone ogórki i kapusta, szpinak mrożony. Ale jakos nie umiem sie przekonać do salaty wiec jem tylko kapustę pekińską Na dobre bakalie mnie niestety nie stać. migdały mam rzadko ale orzechy włoskie mamy z ogrodu. Rodzynek juz nie kupuje, zbrzydły mi a poza tym teraz kiedy nie jem prawie w cale słodyczy to rodzynki mnie aż mdlą od słodkości..ale przydawały sie jak byłam na odwyku słodyczowym. Nie żałuje sobie siemienia lnianego a od czasu do czasu pozwolę sobie na paczkę sezamu. siemię  to omega 3 a sezam to dobre białko. Acha, jeszcze jedna rzeczy która musi byc to płatki owsiane które często miele na mąkę. Jem tez trochę jajek...i niestety głownie trójki (co mnie strasznie boli), ale dzieciom babcia załatwia takie wiejskie. Soi nie jem prawie w cale. raz na miesiąc może zjem paczkę gotowanych w przyprawach kotletów (te suszki). Z pokarmów przetworzonych to fasola z puszki,  korniszonki, przecier pomidorowy. Z nabiału to niewiele mleka, czasem do kakao lub jak jestem  w gościnie to sie napije u kogoś kawy z mlekiem bo na co dzień nie pije kawy. Serki wiejskie, białe, okazyjnie feta bo słona jak diabli  a jak mnie wciągnie to potrafię zjeść całą wymieszaną z surowym kalafiorem. Żółty tez tylko okazyjnie jak robimy rodzinna pizze.   No niestety nie kupuje nic BIO i ECO, oliwa tez droga.. ale ogólnie to nie narzekam mimo braku kasy bo nie to jest w życiu najważniejsze. Tez mi sie zdarzają grzeszki jak np pierogi ruskie czy zwykły  makaron ale rzadko bo białej mąki unikam. Chleba nie jem ale ziemniaczków sobie nie odpuszczam (jem z innymi warzywami lub w zupach warzywnych, okazyjnie  suche frytki z piekarnika) Moje obiady i śniadania to zazwyczaj  mieszanki warzywne z kaszami lub z białym serem, soczewica zawsze sama (bo uważam ze żołądek wtedy lepiej sie z nią rozprawi i więcej składników wyciągnie,  placuszki owsiane, sycące sałatki itp, jajecznica tez sama lub z serkiem wiejskim , ciecierzyca, czasem omlecik z warzywami...itp  Lubię prostotę. Porcje jem duże ale nie tłuste. Żołądek mam bardzo rozciągnięty ale mi to nie przeszkadza. Jak sie najem to później wieczorami juz nic nie jem bo nie jestem głodna a poza tym nie cierpię spać z pełnym żołądkiem. po treningu jem trochę płatków owsianych, siemienia lnianego, sezam jak akurat jest lub napije sie mleka + kakao. mam nadzieje ze nic nie zapomniałam.
 pęczak 
kasza gryczana nie prażona 
soczewica czerwona
 siemię lniane z sezamem do podjadania










No tez mi sie marzy siłownia, tym bardziej ze posmakowałam troche cięższych ćwiczeń   tam na rehabilitacji,  ale dobrze wiem ze da sie bez tego. Mój drążek do drzwi mam po huśtawce z mojego dzieciństwa ale one nie kosztują fortunę i każdy moze sobie taki sprawić. Hantle tez :) ja dostałam na urodziny :) Teraz marzy mi sie taki kettlebell 8 kg :)

Ta prostota w jedzeniu do tego sporo przypraw + czerwona lub zielona herbata, ziółka + codzienna dawka ćwiczeń i skakanie kolo dzieci bardzo mi napędzają metabolizm.

Na prawdę sie da, wystarczy chcieć!!!

 Ja dobrze wiem ze nie jest łatwo sie zebrać ..ile lat spędziłam na gadaniu : "od jutra" albo niejedzeniu śniadań a później rzucaniu sie na wszystko do wieczora. a miałam wtedy ze 3 kg za dużo a nie potrafiłam sie tego pozbyć..później przybywało tego tłuszczyku..ale wreszcie sie udało.  Dużą motywacją było dla mnie sprzeciwienie sie stereotypom i pokazanie ze po ciążach tez można dobrze wyglądać.  Byłam i jestem bardzo zdeterminowana.




Zycze wszystkim miłego weekendu, dużo siły i motywacji do walki o zdrowe ciało!!!!