czwartek, 9 października 2014

odporność, buciki..żarełko

hej. witam po choróbce (przeziębienie) ...najpierw dzieci, mężuś i na końcu  ja.. Niestety dopadło nas mimo ze juz w sierpniu starałam sie wzmacniać ich odporność np olejem z pestek dyni, Teraz przyszła kolej na tran i sok z dzikiej róży. 



ale tran miał byc miętowy a jest ohydny. Chciałam zaoszczędzić a i tak bede musiała kupić owocowego  müllersa. A dzika róża..z soku zagęszczonego..porażka. Ale za to tata załatwił mi  juz drugi raz ,dla dzieci, miód rzepakowy. jest niesamowity. trochę dziwny, nietypowy w smaku ale ma cudowną, aksamitną  konsystencje i kremowobiały kolor. Najważniejsze ze jest z polskiej pasieki a nie jakaś mieszanka z całego świata jak inne miody...no bo co niby ma znaczyć tekst : Mieszanka miodów z Unii i z poza uni"? ...tak właśnie ukrywają ze miód to chińskie dziadostwo.




Ja nadal sie szczotkuje ciało na sucho i jestem zadowolona z niesamowicie gładkiego ciała, Kiedys jak mężuś mnie głaskał i dotykał to czasem miałam takie myśli..ze akurat w danym miejscu "jestem szorstka..ciekawe czy on to czuje". A teraz sama sie macam i macam i nie umiem sie nacieszyć tą gładkością. Nawet kolana i łokcie są teraz fajne! no i łydki które wcześniej zawsze aż sie sypały z przesuszenia.
Forma jest bo nawet w chorobie ćwiczyłam, częściej a krócej..ale w miarę intensywnie np, przed śniadaniem 20 pompek, po śniadaniu 30 przysiadów...przed obiadem podciąganie z unoszeniem nóg itp..a wieczorem jak dzieci usną filmy, relaksik, ..mężuś^^. No a teraz juz normalnie .mieszam podskoki na przemian z pompkami, przysiadami, podciąganiem i innymi ćwiczeniami. To najbardziej lubię. + rozgrzewka, ćwiczenia korekcyjne i rozciąganie.
Kasza pęczak z papryczką :

Od niedawna mam nowe buciory..troche zaszalałam..





Sa takie jak lubię, toporne..ale nie czuć tej wysokości z powodu platformy. Mam tez dosyć krótkie umięśnione nogi wiec wydaje mi sie ze takie buty do mnie pasują. Ta traperkowata podeszwa jest fajna, bo ja nie chce być taką typową paniusią i mogę do tego ubrać nawet wielką czarną koszulkę od mojego męża  i to fajnie pasuje...tak luzacko...
a tu niedzielny grzeszek (ale w niedziele można więcej hehe)  - zapiekanki. Miala byc domowa pizza ale tata przyniósł mi ten drożdżowy chlebek który trzeba było zużyć żeby sie nie zmarnował. Ja chleba i białej mąki unikam jak ognia no ale  trudno. marnotrawstwo jest ZŁE! a pizza tez by była na białej mące. a raz w miesiącu na pizze sobie pozwalam. Ja miałam serek wiejski na tym a mężuś żółty i salami..Ale wersja bez sera ładniej wygląda  wiec wrzucam :

pozdrowionka :)