wtorek, 25 grudnia 2012

Nasze kolorowe święta Bożego Narodzenia :)

Hej ludziska.. aż wstyd sie przyznać ale jestem przejedzona do granic możliwości. Ale nie mam wyrzutów bo staram sie więcej ćwiczyć a poza tym to przecież Święta! Wigilia w moim rodzinnym domu  byla cudowna. Niesamowita atmosfera, ..Nawet mój tata czytał Pismo święte..super :). Dzieci byly zachwycone. Jedzonko bylo wspaniale.  Ja tez sie przyczyniłam do tego obżarstwa bo zrobiłam trufelki z gorzkiej czekolady (czekolada, śmietana, aromat migdałowy)
 ozdobiłam kolorkami i posiekanymi w blenderze orzechami włoskimi z naszego ogrodu.

Najlepiej smakują prosto z lodówki. Teraz mysle nad mniej kaloryczną opcją np z jogurtem zamiast śmietany.

A z syneczkiem znowu zrobiliśmy figurki z masy solnej i każdy dostał jedna pod choinkę, nawet Paput :P
(niestety nie mogę mu dać do klatki bo gdyby poobgryzał to mogło by mu zaszkodzić )





Na wigilie spięłam włosy w ogon i zrobiłam kokardę jak mala dziewczynka :)

 miałam ulubione kolczyki które dostałam od przyjaciółki - czarne kryształowe serduszka + bluzka z czarnymi paciorkami w kołnierzyku. Ladnie sie komponowało chociaż mogłam dołożyć kolorów..ale trudno.
 Dzisiaj miałam inaczej spięte włosy i komplet serduszek svarowskiego w kolorze złoto-szampanowo-żółtym. Uwielbiam te kryształki.

Wiem ze juz późno ale czeka mnie wielki karny trening hehe, juz sie ciesze.

pozdrawiam!! i życzę udanego drugiego Dnia Swiat

niedziela, 23 grudnia 2012

ćwiczenia biurowe na kanapie i świąteczne życzonka!

Hej!! Rzadko bywam ale wiecie jak to przed świętami..
Ostatnio w ciągu dnia robię " ćwiczenia w biurze" Ewy i bardzo sobie chwale bo moge sie rozgrzac nawet siedząc przed telewizorem czy kompem. Fajne wygibasy i fajnie podkręcają metabolizm :)

Jest tez 2 i 3

Nie wiem czy jeszcze będę przed świętami wiec życzę Wesołych Swiat!!
 a tu moja mini choineczka :
 jak sie przeprowadzimy juz do własnego mieszkania to postaramy sie o cos większego.
pozdrawiam!!

środa, 19 grudnia 2012

Dwa wpisy w jednym

ten wpis ma juz kilka dni ale nie udało mi sie wysłać wcześniej  bo "znik" internet. Na końcu  napisze co u mnie nowego :)

Mam juz internet!!! Teraz będę pisać regularnie (hahaha) Ostatnio mam duuużo energii :) do ćwiczeń, do zabaw z dziećmi, sprzątania... Jest dobrze. Brzuszek juz bywał lepszy ale chyba nie jest źle :
czy ja sie kiedyś dorobię chociaż leciutkiego kaloryferka? ..jakoś nie potrafię wytrenować tych poprzecznych "kresek". Sorry za tą wymiętą piżamkę. Za to dzięki masażom poprawiła mi sie  skóra i pępek wyładniał (po drugiej ciąży sie zmienił ale nie narzekałam bo i tak miałam szczęście ze tylko pępek ucierpiał). 

Dzisiaj sie ociepliło, paskudnie mokro na dworze ale za to umyłam okna  :D
Ostatnio często z synkiem cos tworzymy. Byly juz wyklejanki, malowanki, plastelina, listy do mikołaja, ozdoby z masy solnej, a dzisiaj zrobiliśmy laptopa z kartonu. Jutro skonstruujemy zegar ścienny :). On jest bardzo inteligentny jak na 4-latka ale niezwykle leniwy (to ma chyba po mnie..leniwość mam na myśli ;P) Wiele szczegółów robi sam ale tez sporo muszę robić za niego. Oczywiście sprawia mi to olbrzymia radość. Powrót do dzieciństwa! hahaha. A moze to nie lenistwo a przekorność i męska duma? eeetam.. za mały żeby go psychologicznie rozgryzać. grunt ze szczęśliwy.

Jego miejsce pracy :


laptop z panelem dotykowym z plasteliny :P :

i ozdoby z masy solnej (która nam nie wyszła, lepiła sie do paluchów dlatego takie dziwadła wyszły) :D:




Co do śląskiego to podoba Wam sie zespól Oberschlesien?  Mój mąż mial okazje poznać ich zanim trafili do telewizji. Fajna ekipa i świetna muza.
A teraz uciekam potrenować bo juz późno!!

Pozdrawiam

_________________________
19.12.12

Nie wiem co sie stało ale ledwo dostaliśmy internet  i nagle na kilka dni znowu sie wyłączył.
U nas ok. Nadal więcej ćwiczę. Właściwie to mam juz spore bicepsy. Moze kiedyś odważę sie wrzucić fotkę z napiętymi mięśniami :) 
Jem dosyć sporo...przyjechała rodzinka z Niemiec i nawieźli smakołyków..:(
Dzieci szczęśliwe, wczoraj powiesiliśmy lampki do okien. Nasza mini choineczka juz stoi. Następnym razem wrzucę fotki.
Wczoraj skonstruowaliśmy zegar, a dzisiaj znowu będziemy robić ozdoby z masy solnej :). Byliśmy tez u lekarza z synkiem bo miał malutki problemik, no i na bilansie. Znowu sie popisywał czytaniem, rysowaniem i śmiesznymi hasłami a pielęgniarka powiedziała ze on jets za mądry jak na 4 latka, i ze będzie miał problemy w szkole bo sie będzie nudził i przeszkadzał jak inni będą sie dopiero uczyć alfabetu. To juz nie pierwszy raz ktoś mi to mówi z takim wyrzutem jakbym go zmuszała do nauki..a on to po prostu lubi, sam chce sie uczyć i garnie sie do tego a ja mam dla niego mnóstwo czasu. Pokazuje mu jak malować, rysować, pisać bo on sam tego chce i mnie naśladuje. Sama rysuje mu kolorowanki :)

Mężuś ma wolne ale nawet nie jest tak źle jak myślałam, nie jest taki nerwowy chociaż czasem duzo marudzi. Ostatnio "robiliśmy" sałatkę. Ja wszystko pokroiłam, przygotowałam a on wymieszał :P Ja uwielbiam siekac warzywa na drobne kosteczki. Im mam więcej czasu tym drobniejsze.
 Robiliśmy tez grzane piwko z przyprawami, miodem  i sokiem pomarańczowym.
 Jest na prawdę wesoło a przede wszystkim bardzo rodzinnie.
Uciekam i pozdrawiam

piątek, 7 grudnia 2012

Potwór ciasteczkowy :P - Mikołajki

Mikołaj za nami, no i juz dzisiaj poćwiczone..kalorie spalone :) a bylo co spalać :P
Upiekliśmy ciasteczka owsiane. Tym razem z bardzo mala ilością cukru i bez słonecznika wiec nie byly takie ciężkie i kaloryczne jak zawsze. dzięki rodzynkom były wystarczająco słodkie. Ciesze sie ze dzieci jadły ze smakiem  i ze ograniczyłam w ten sposób niezdrowe słodycze (a dostali mnóstwo tego paskudztwa).
Robiliśmy tez dzisiaj  z małym kartki świąteczne. Prawie wszystko sam pisał i rysował, ja mu pomagałam w wycinaniu i przyklejaniu różnych świątecznych obrazków z gazetek reklamowych. Rodzinka sie cieszyła bo rozdał wszystkim dzisiaj zamiast jeszcze poczekać do Świąt.
 dzieci robią ogromne postępy, jestem zszokowana i dumna :)
pozdrawiam!!

o kurcze..nie zdążyłam przed północą...

środa, 5 grudnia 2012

Rozważania siłowe :P

Wiele dziewczyn chodzi na siłownie, inne rozważają taka możliwość wiec i ja często sie zastanawiam  czy gdyby było mnie stać na siłkę czy dałaby mi cos więcej niz domowe wygibasy?.  Właściwie to radze sobie całkiem dobrze sama w domu. .Czy siłownia jest konieczna?  Dla ładnej rzeźby dobrze jest łączyć ćwiczenia siłowe z aerobami a ja chyba potrafię sobie zapewnić jedno i drugie w domowych warunkach.. Siłownia jest  droga ale ja mając stary drążek do ćwiczeń, hantle i piłkę mogę sporo ćwiczeń wykombinować w domu za darmo i w przyjemnej atmosferze. Bodyrockersi sobie radzą, Ewa Chodakowska także (a ona, jak mi sie nie myli siłownię odradza) Aeroby u mnie to skakanie bez skakanki..także bez sprzętu i pieniążków. Skacze na zmianę z ćwiczeniami siłowymi co daje mi trening interwałowy (tak mi sie wydaje), do tego dodaje dywanówkowe wygibasy i porządne rozciąganie, później masaż, smarowanie i człowiek jak nowy bez wydawania pieniążków i traceniu czasu na podróż do odpowiednich miejsc. Akurat towarzystwa przy ćwiczeniach mi nie potrzeba bo moge skupić sie na sobie. Ćwiczenia przy lustrze (w nowym mieszkaniu mam taka możliwość :D) sprawiają ze skupiam sie dobrze na wykonywaniu ćwiczeń, obserwuje prace mięśni. Co do diety..to jak jem bardzo zdrowo to czuje sie świetnie psychicznie. I tak jakby od razu bardziej sie sobie podobam mimo ze na pierwszy rzut oka nie robi to różnicy. Musze przyznać ze gdy schudłam  po porodzie i po raz pierwszy od lat miałam znowu "szkolną wagę" popadłam w lekkie zaburzenia postrzegania siebie chcąc jeszcze więcej schudnąć chociaż bylo i jest dobrze. Teraz staram sie żyć w harmonii z własnym ciałem, jego możliwościami i zaczynam je kochać mimo ze nie jest idealne. Dlatego nie zależy mi juz na szczuplejszych udach itp, jedynie na dopracowywaniu mojej formy, na ładnych mięśniach, jędrności i wytrzymałości..Wracając do efektów siłowni to tak jak  blogowa  koleżanka zauważyła, ćwiczenia w siłowni ładnie kształtują pupę. Tak wiec "poślady" potrzebują dużej siły żeby je ładnie rozbudować. W domowych warunkach to chyba tylko przysiad bułgarski z obciążeniem mógłby zdziałać więcej niż "sikające pieski", wypychanie nóg itp.. ale to zawsze coś. I chyba do tego wrócę.

No a tak poza tym piękna zima..tylko trochę za mało mrozu (bo mokro) . No i zimno w uszy ,czas wygrzebać rękawiczki, nauszniki i moją ulubioną chociaż niemodną czapę :) 



Pozdrawiam i życzę udanych jutrzejszych Mikołajek i oby Wam Mikołaj przyniósł duuuuzo sily na ten zbliżający sie  Nowy Rok a także dużo silnej woli do zdrowej dietki przed Świątecznym obżarstwem..

wtorek, 4 grudnia 2012

Pozytywnie nakręcona.Cel - piękna rzeźba do Świąt

hej. Chyba wracam na dobre!! . Podobno juz w tym tygodniu dostane internet na stałe.

 Dzisiejszy trening zaliczony, drugi dzień udał sie świetnie. Teraz popijam ogromne  kakao (jedna łyżka gorzkiego kakao, pól  wielkiego kubka  wody i pól mleka) Zrezygnowałam z mojej ulubionej  kawy zbożowej. Uznałam ze moze być niezdrowa (granulowana 70%zbożowa+30%zwykła). No a poza tym kakao poprawia samopoczucie i jest świetne dla mięśni z powodu zawartości magnezu itp...a jakie to dobre!!

 Czuje ze mam wielką moc i muszę to wykorzystać.
Forma jest w miarę ok, ale chce dać z siebie wszystko żeby jak najlepiej wyeksponować mięśnie :) Jesli przeżyje koniec świata to pokaże efekty jeszcze przed świętami :P
Widziałam tez program o zdrowym odżywianiu który mnie jeszcze bardziej nakręcił :)

Wegetariańskie leczo z cukinia jeszcze przed dodaniem pomidorków:
Mój warzywny garnuszek czyli gęsta zupa z kawałkami dyni, ziemniaczków ,z  fasolką, przysmażoną cebulką z papryką, pomidorkami/przecierem, curry, świeżym czosnkiem i przyprawami typu bazylia, chili, oregano, lub tymianek który także ejst dobry na trawienie. 

No i jeden z moich szczęśliwych numerków ;P 

pozdrawiam i życzę dużo siły do działania i silnej woli do podjęcia walki o zdrowe silne ciałko !!
przesyłam pozytywną energię!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Fanaberie FITmamy :D

Jestem...Niestety jeszcze nie na stałe :(.
 Ale może juz pod koniec grudnia sie uda.
Wczoraj  dziadek przyspieszył Barbórkę i byla imprezka no ale u mnie okazyjne obżarstwo w weekend to żaden grzech :) Trochę niekontrolowanej przyjemności sie należy :) 
Ważne jest żeby od czasu do czasu sobie na cos pozwolić i sie nie obwiniać. Także w życiu trzeba umieć sobie wybaczyć błędy bo gdy tego nie zrobimy możemy sie podświadomie sami ukarać niepowodzeniami i problemami ale to juz wyższa filozofia..
Dziaj juz wszystko musi byc idealnie, i muszę sie wreszcie zająć sobą.
Zdrowe węglowodany. warzywka strączkowe i inne.
żadnej maki, ryżu i makaronu ( z tym mam ciężko bo kocham makaron) , słodyczy itp.
Trening wieczorny i małe co nieco przed obiadem np skakanie, podciąganie.
Masaż ciałka  + oliwka/krem.
Wczoraj zrobiłam sobie  masaż i gimnastykę mięśni  twarzy, lubię to bo tym sposobem nawet buźka jest FIT :) .Juz nie raz tu o tym wspominałam ale  tu macie co nieco jesli by was to interesowało: trening zamiast botoksu  Ja od dawna mam także książkę Evy Fraser na te tematy. Mam fisia na punkcie różnego typu  masażu. Ostatnio tez wzbogaciła sie moja  kolekcja masażerów do ciałka o ten różowy i "samochodzik":
miałam więcej ale połamałam :P  Wiem ze sie powtarzam ale uwielbiam to.
Musze sie tez dowiedzieć czegoś więcej o podczerwieni bo mam ten masażer wibracyjny z takim czerwonym światłem :) i nie wiem  zbyt wiele na ten temat a podobno to jest dobre dla skóry.

Odwyk od internetu wpłynął trochę na mój rozwój duchowy i bardzo sie z tego ciesze ale jednak brakuje mi tego okna na świat no i bloga..Przeczytałam kilka książek. Wiele spraw przeanalizowałam.
Z dzieciakami jest super. Tak szybko sie uczą ..Z mężusiem tez jest ok chociaż czasem dziwaczy...No ale każdy ma  swoje fanaberie, ja tez.. (jak widać powyżej :P )

Miałam tez przykrą przygodę, Tak zauroczył sie mną pewien natrętny pan ze nie chciał sie ode mnie odczepić i na sile próbował sie umówić i szedł za mną kawal drogi. Nie zniechęciło go  to ze mam męża i dzieci. nie potrafiłam go zgubić i niestety zobaczył gdzie mieszkam. òw pan przyszedł później o 19ej wieczorem jak nie bylo męża  i pukał, dzwonił, sterczał pod oknami a ja umierałam ze strachu.. Wrzucił mi na parapet jakieś lizaki dla dzieci.  ... No masakra. Musiał mnie obserwować (bo mieszkam na parterze) i wiedział ze jestem sama z dziećmi bo nie bal sie ze zastanie męża. Zadzwoniłam po kumpla który mieszka nie daleko i przyszedł na troche .Na szczęście pan juz więcej nie przyszedł a ja sobie przyrzekłam ze nie kupimy mieszkania na parterze..
To juz na tyle , moze jeszcze w tym tygodniu uda mi sie tu zajrzeć.
pozdrowionka
i dziękuję za komentarze

czwartek, 15 listopada 2012

dyniowo-papryczkowy zawrót glowy :D

Ten tydzień idzie mi świetnie, aktywnie i zdrowo. Nie miałam na razie żadnej "słodkiej" wpadki. Moja nowa kuchnia jest mala ale bardzo przytulna i lubię w niej sobie pichcić zdrowe jedzonko. Ściany są soczyście zielone co od razu sprowadza myśli do warzyw. Ostatnio mamy istne dyniowe szaleństwo. (Następnym razem wrzucę jakiś mój przepisik) Na dodatek mamy tu sklepik z w miarę tanimi warzywami i częściej  wcinam paprykę i zieloną cebulkę. W sobotę urodzinki mojego syneczka. Bedzie miał juz 4 latka :) Musze go bardziej zachęcać do zdrowego jedzenia bo jak wiecie, teściowa i rodzice mi go strasznie zepsuli słodyczami. Dzisiaj sie strasznie zdenerwowałam bo mężuś pod moją nieobecność przyciął Milusi grzywkę którą jej zapuszczałam bo ma ją prawie na pól głowy. Zrobił to okropnie, za krótko i krzywo... biedna..A poza tym chyba nie potrafi zając sie na dłużej  dziećmi, albo mu sie nie chce. Ledwo poszłam to zadzwonił po mamę i jak zwykle karmiła ich słodyczami...Chciałam żeby wiedział ze z nimi to nie tak łatwo. A ja muszę znaleźć prace na pól etatu. Chce i boje sie jednocześnie. To co kiedyś mnie spotkało tkwi we mnie jak jakaś blokada. ..W ogóle nie wiem jak sie do tego zabrać i pozbyć się lęku.

Ale co tam..będzie co ma być..

 Czy ta papryczka nie jest piękna??

a to jeden z ostatnich rysunków który zaskoczył nawet mnie...


no i te sławne "chińskie" biedronki.. które właziły do mieszkania..łapałam i wyrzucałam za okno.

 Dzisiaj juz poćwiczone..jeszcze tylko masaż i spanko!

pozdrawiam!

wtorek, 13 listopada 2012

wracam!

Hej! Jestem!...Ciężkie jest życie bez internetu..istny odwyk miałam. Wkurzam sie ze zawiodłam tych którzy zaczęli mnie czytać..a miało byc tak fajnie. Teraz juz mam internet ale bardzo ograniczony wiec nie wiem jak to będzie ale postaram sie pisać jak najczęściej..

Co do mojej formy to aktualnie jest ok chociaż przeprowadzka była stresująca i sporo podjadałam ale juz wróciłam na dobra drogę. Jak zwykle hantle, pompki, wygibasy i drążek :D...ale niestety hulahopka nie mam przy sobie. Tzn w tym mieszkaniu. Jednak znowu wynajmujemy bo nie zdążyliśmy znaleźć nic fajnego do kupienia. Mieliśmy problemy ...ale o tym opowiem innym razem. Tak w skrócie to mieszkanko jest cudowne, szkoda ze tylko wynajem,.. mieliśmy inwazje biedronek, a ja mam fisia na punkcie potraw z dyni i coraz więcej rysuje.. :). 
Mam wielka szafę z lustrem:)
Pozdrowionka!!!!

środa, 12 września 2012

27. bezdomna.. czyli chwilowo na starych śmieciach..

hej, ja na chwilkę. pisze z od rodziców. Nadal jestem bezdomna ale juz w tym tyg. sie wprowadzimy..mam nadzieje :(.

Formę trzymam!!. Nie mam odwyku od drążka do podciągania bo tata tez sobie taki sprawił i mogę kontynuować ćwiczenia od których się uzależniłam :D. Trening dostosowuje do warunków. Hantli brak- są w garażu z całym naszym dobytkiem, za to jest piłka :D. Tutaj jestem w ciągłym ruchu, ale wysypiam sie...bajka. Nawet śmigam wysoko po drzewach zbierając owoce. Odwyk to ja teraz mam od internetu.

Dieta przez pierwszy tydzień byla tragiczna bo stres i inne zwyczaje domowników.. No i babcia która  próbuje mnie utuczyć..Ale nie dam sie dalej zatruwać i ten tydzień zaczęłam  idealnie zdrowo.


W ogrodzie jest pięknie. Ogród i moja ukochana łąka.  Mam całą masę pięknych fotek ale teraz nie mam jak pokazać, wrzucę cos starego żeby tak łyso nie bylo.

moja łąka rok temu:

ogród rok temu:
ja rok temu : 
jak cześć łąki była rozjechana przez ciężarówki które zasypywały taki jeden dół, aktualnie jest znowu zielono a ja bardziej FIT:
pozdrawiam

czwartek, 30 sierpnia 2012

26. przeprowadzka :)

Nie będzie mnie jakiś czas. Moze nawet 2 tyg bo mamy pewne problemy. Przeprowadzamy sie w końcu. papa
jeszcze Was postraszę moja bladością, aktualną formą, bałaganem i sianem na głowie (bo świeżo po myciu) ;P
 Fotka prześwietlona ale i tak jestem blada jak ser :D

 A buciory na razie kupiłam takie zwykle, tylko 9 cm-etrowy stabilny obcas, platforma 1,5cm, całkiem lekkie i wygodne..  tanie. Do pięknych nie należą  wiec nie będzie zal jak sie rozlecą a na te wymarzone jeszcze przyjdzie czas. dziękuje za rady. 

Milusia już porwała.


pozdrowionka

wtorek, 28 sierpnia 2012

25. pomocy! w kupieniu butków potrzebuje.

Chce sobie kupić buciory z kasy urodzinowej :

i mam problem
jaki rozmiar? lewa stópka ma 24,5cm druga 25..a do tego są strasznie szerokie na ponad 10 cm..normalnie poczwara  :(
Myślę ze chyba 39 bym musiała mieć. Nie będę miała problemów w chodzeniu na nich bo ja sie chyba urodziłam na wysokich obcasach i chodzę  tak ponad 10 lat. ale czy moja szeroka stopa sie w nich zmieści?
I jeszcze sie zastanawiam czy chodząc w nich często szybko sie rozlecą? potrzebuje czegoś mocnego. A może  lepszy koturn?
pozdrawiam

niedziela, 26 sierpnia 2012

24. Makaron, drożdżowe buły i pożegnanie z białą mąką :)

Trening zaliczony. To już 3 dzień porządnego wycisku. Dobrze mi z tym. Obym nie wypadła z rytmu. Hulanie zawaliłam bo mieszkanie zagracone kartonami i niema gdzie pokręcić. Brzuszki z callaneticsu kontynuuje, zastąpiłam nimi te na piłce bo  w upal sie do niej przyklejam, a nie lubię ćwiczyć w podkoszulku, tylko w sportowym topie.. no a poza tym mięśnie lubią zmiany. Dzisiaj babcia z dziadkiem mieli 52 lata po ślubie. Wesoło było i nadal żadnych rodzinnych spięć, super. Byla wyżerka ale nawcinałam sie tylko na obiad, kolacje odpuściłam.

Co do żarełka to staram sie omijać te nieszczęsne produkty z białej mąki mimo ze uwielbiam makaron, ale wczoraj z mężusiem robiliśmy bułeczki drożdżowe jak dzieci zasnęły. Fajnie jest coś razem upichcić. Właściwie on kulał to ciasto a ja ćwiczyłam, później razem formowaliśmy te bułeczki żeby były gotowe do pieczenia na rano. Mówiłam mu o tych endorfinach, ze jestem pod wpływem hormonu szczęścia..a on myślał ze gdzieś w po kryjomu czekoladę wciełam, ale wytłumaczyłam mu ze to od wysiłku. Później tez było endorfinkowo i przyjemnie ale to juz inna bajka  :P. Bułeczki sie udały , ciasto dosłownie, przerosło nasze oczekiwania bo mężuś dal chyba za dużo drożdży haha. Dodaliśmy zioła i siemię lniane. Dzieciom bardzo smakowało z masełkiem. Ja jadłam bez niczego bo byly pyszne.

No i to byla na razie moja ostatnia przygoda z białą mąką. No chyba ze znowu kiedyś tak romantycznie zapragniemy piec  bułeczki, 
a może pełnoziarniste cebulowe? mniam :)

Jutro wybieram sie po zapas razowego makaronu a biały idzie w odstawkę :D

Syneczek przyniósł mi wczoraj kwiatuszek, często przynosi mi takie maleństwa a ja nie mam co z tym robić, wiec ostatnio sobie zrobiłam mini wazonik ze starego lakieru do paznokci o :

pozdrawiam!!

sobota, 25 sierpnia 2012

23. endorfiny? tajemnicza pozytywna moc zidentyfikowana :D

Witam.. jestem chyba jeszcze pod wpływem endorfinek po wczorajszym treningu..czyli wesoło mi :). Kiedys dawno temu dziwiłam sie jak to jest ze dłużej ćwicząc nagle dostaje dziwnego euforycznego napływu sil...Nie miałam pojęcia o tych cudownych hormonach szczęścia.
zacytuje mój stary wpis z pewnego pamiętniczka :

"Podczas wczorajszych ćwiczeń doświadczyłam dziwnego zjawiska. Jak juz mówiłam , jestem dobra w treningu siłowym i na krótkich dystansach ale tak na długość i szybkość to wiele nie wyciągnę a przynajmniej tak myślałam do tej pory. Ostatnio zaczęłam sobie czasem skakać w łazience na kaflach , bez skakanki i idzie mi coraz lepiej, ale nie o tym. Otóż ćwicząc wczoraj wzięłam sie w garść i nie ćwiczyłam tak ciapiato jak zawsze ale robiłam króciutkie przerwy i ćwiczyłam ile wlezie. Przyszedł taki moment ze juz było strasznie ciężko ale nie poddałam sie jak zawsze i walczyłam dalej a tu nagle wielki przypływ sił.. wiec ćwiczę dalej.. już druga seria brzuszków a ja juz nie czuje bólu mięśni ..dziwne.. pomyslalam ze pewnie jutro poczuje hehe.. no i ćwiczę dalej .. choćby mnie jakaś adrenalina zalała, robiłam wszystkie ćwiczenia które mi wpadły do głowy, na koniec poszłam jeszcze poskakać.. nie mogłam przestać !!! To bylo super. Ale obawiam sie czy taki stan za bardzo nie obciąża organizmu i co do jest do cholery??
Dzisiaj o dziwo nic mnie nie boli.. :)"

co do endorfin to taki euforyczny stan odczulam także przy dwóch porodach. Uwielbiam to. Niekiedy tez udzielają mi sie w momentach wielkiego stresu. Nagle dostaje ataków śmiechu :D.

 I jeszcze jedno mnie dziwi, moje nogi, w każdym ujęciu wyglądają inaczej, to chyba od mięśni zależy ze raz wyglądają szczupło a raz niezbyt ciekawie ale trudno. Lepsze mięśnie niż tłuszczyk. ale rano w piżamce są ok.
 brudne lustro ale przy dzieciach wiecznie paluchy odciśnięte hehe.

Co do jedzonka to jest lepiej, zdrowiej chociaż nadal duzo ale ja muszę dużo jeść bo karmie i jestem cały dzien na nogach. Musze jesc więcej warzyw strączkowych ale najlepiej służy mi soczewica. Niestety ciągle jeszcze nie uzupełniłam zapasów i musze sie zadowalać fasolkami i groszkami a to nie to samo..ale za to bardzo dobre. A jak sobie radze z ewentualnymi wzdęciami? - herbatka koperkowa i napinanie mięśni brzucha żeby nie mieć balona jak wychodzę z domu hehehhehehehehe

Mój wczorajszy obiadek..kasza gryczana z fasolką i zieloną cebulką + przyprawy. duuuza porcyjka

A my sie nadal pakujemy. Wszystko rozgrzebane. Okazało sie ze chyba mamy jeszcze dwa tygodnie czasu. Mężuś ma wolne wiec coraz bardziej mnie wkurza marudzeniem. Znowu mnie wzielo na rysowanie. Otworzyłam encyklopedie losowo i tym razem narysowałam czaplę :) 


Acha..Milusia potrafi odróżnić głos Shakiry. Leciała piosenka "Underneath your clothes" a ona woła " loca loca!!"


endorfinkowe pozdrowionka

czwartek, 23 sierpnia 2012

22. powrót do dobrych nawyków

Znowu wczoraj byłam w moim ukochanym ogrodzie...hmm ostatnio mniej ćwiczę, dużo jem i zdarzają mi sie niezdrowe wpadki. Co prawda jestem ogólnie bardzo aktywna i nie ma to wpływu na wymiary ale źle sie z tym czuje. Czas wrócić do zdrowych nawyków. Czyli nie podjadać nic oprócz ziaren typu siemię lniane i sezam. Nie jeść za późno i więcej ćwiczyć + więcej cytrusów. Myślę ze uda mi wrócić na zdrowe tory, tym bardziej ze teraz mamy przeprowadzkę i spale dodatkowe kalorie od biegania w tą i z powrotem na 4 piętro.



Coraz częściej wkrada sie ostatnio zółty serek, biała mąka i ogólnie złe łączenie.. Np moja wegepizza i te eksperymentalne naleśniczki pomidorowe. Czas sie wziąć w garść bo niema nic przyjemniejszego dla żołądka  niż zasady dietki niełączenia...jednej z tych zdrowszych.

 A ta smakowita pizza jedynie na wielkie okazje..
Acha..moim ostatnim eksperymentem było dodawanie wszelakich przypraw do ciasta pizzowego, pycha. Domowa pizza jest zdrowa i można od czasu do czasu sobie pozwolić :) ale ja ostatnio przesadzałam.

pozdrowionka