Jak wiadomo zamiast diet stosuje "politykę naturalnego przyspieszania metabolizmu" :
-herbatki ziołowe typu mięta, koperek, pokrzywa, rumianek 30 min po posiłku
-herbatki zielone i czerwone 30 min po posiłku
-zioła/przyprawy (pieprz, imbir, chili, cynamon, bazylia, rozmaryn..itp )
-cytrusy (cytryna,grejfrut)
-unikanie połączeń typu węglowodany - białko (warto zamienić ziemniaczki na buraczki lub surówki)
-błonnik
-unikanie późnego jedzenia
-lekka lub białkowa kolacja 3 h przed snem
- picie ok 2 litrów wody, w tym co najmniej szklanka nad czo.
- jedzenie co 3-4 godziny, 4-5 posiłków dziennie
- ruch!
Nie jestem ekspertem jeśli chodzi o diety redukcyjne bo ćwicząc, schudłam i utrzymuje wagę nie musząc ograniczać sie objętościowo ale tak sobie myślę ze jesli ktoś juz bardzo potrzebuje takiej diety to może powinien dietkowac co drugi dzień żeby nie spowolnić metabolizmu? i zeby nie popaść w jakiegoś doła a później dostać kompulsów... Mysle ze to by bylo całkiem zdrowe i bezjojowe :P . W te dni "normalnego" zdrowego jedzenia dodałabym trening intensywniejszy a w dni dietkowe lekki lub nawet tylko rozciąganie... Szkoda ze nie moge tego osobiście przetestować bo nie mam juz czego gubić..hmm może na mężu? przydałoby mu sie zrzucić oponkę. zobaczymy..chociaż wątpię żeby chciał współpracować. Oczywiscie nie polecam kobietkom schodzenia poniżej 1400 kcal
A najlepiej to chwyćcie za hantle i olejcie kalorie :D. Jesli ten eksperyment na mężu poskutkuje to dam znać.. i nazwę to "dietą drugiego dnia" haha
Jeszcze raz muszę zaznaczyć ze to tylko rozważania. Kazdy jest inny. ja jestem wege. Mój rozciągnięty na maksa żołąd nie jest problemem a organizm bardzo dobrze trawi węglowodany (kasze, ryz, makarony, warzywa strączkowe i inne..), Nie jestem zwolennikiem przesadzania z białkiem. W ogóle to jem dziwacznie. Duuuzo ale staram sie żeby było zdrowo i nie za tłusto.
troszkę o tym jak jem:
Czasem ktoś mnie pyta o moj jadłospis a mi jest głupio napisać bo on jest jak z kosmosu, całkiem inny niz przeciętnego człowieka. Mówie tu o tym zdrowym, nie licząc obżarstwa świąteczno sylwestrowego i okazyjnego. Nie jem mięsa (ryb tez nie)Rano pije olbrzymia kawkę zbożową pól na pól z mleczkiem 3,2 z gorzkim kakaona śniadanko jem np -mussli (jakaś mieszanka naturalnych płatków z bakaliami)na sucho lub z jogurtem albo serkiem wiejskim,
-serek wiejski z ziarnami (siemie lniane, sezam, zarodki pszenne, słonecznik), czasem do serka dodaje pyłek kwiatowy to mu daje miodowy posmak lub po prostu miód jeśli mam ochotę na coś słodszego.
-serek w. z rzodkiewką
-Chleba jem malutko a jak juz to pełnoziarniste grzanki z przecierem pomidorowym, plastrami surowego buraka i przyprawami lub jakąś wegetariańską pastą,
-czasem robię sobie jajecznice z 3-4 jajek bez chlebka, z cebulką. Jem sporo wit C wiec cholesterolu sie nie boje.
na drugie śniadanko albo jeszcze przed śniadaniem jadam owoce np banan jabłka albo pomarańcze.
Na obiadek np
- kasza gryczana z soczewicą i przyprawami
-kasza jaglana/gryczana/makaron/kuskus z pomidorami na cebulce
-kasza jęczmienna z cebulka i czosnkiem
-soczewica zielona z sezamem i przyprawami, jajko z patelni.
-ziemniaczki bez tłuszczu z przyprawami lub z pieca w skórkach,
-ciecierzyca/dynia z pomidorami, curry i czosnkiem
-zupka meksykańska fasolowa
-omlecik warzywnyitp
a to moje ulubione przyprawy (kotanyi w młynkach) :

często tez używam, czosnku i curry.
-warzywny omlecik:

soczewica z sezamem i siemieniem lnianym i przyprawami

kasza gryczana i wege-leczo

do tych dan dodaje zazwyczaj jakieś warzywo, fasola, groszek brokuł, kalafior lub buraczek, ogórek, pomidorek itp, często posypuje to wszystko sezamem, słonecznikiem,siemieniem lnianym . jajka jem zazwyczaj bez weglowodanów. od czasu do czasu jak mi sie chce to robię sobie - placki z soczewicy czerwonej,jajek i przypraw, - kotlety sojowe,- kotlety z płatków owsianych. Raczej jem wszystko w prostej postaci bo nie mam za bardzo czasu na pichcenie przy 2 dzieciach i jeszcze osobno tradycyjny obiadek dla meza. Tez bywają dnie np weekendy ze wcinam cos niezdrowego jak np ruskie pierogi (bez dodatkowego tłuszczu) i rzucę sie na jakiegoś słodycza typu chałwa czy czekolada, budyń lub kasza manna na słodko. Śniadanie i obiad to moje dwa główne dosyć duże posiłki i oprócz nich podjadam sobie ziarna, warzywa, owoce i bakalie. raz na miesiąc jem u mamy wegetariańską wypasiona pizze. a na co dzień zółtego sera nie używam. Latem częściej robię jakieś sałatki. Paprykę mam dosyć rzadko bo droga, bakalie często mi podrzucają rodzice, a czasem dostane w prezencie pyłek kwiatowy ktory tez do tanich nie należy. Wiejskie jajka dostaje od babci. oszczędzamy na wielu rzeczach ale na zdrowe jedzonko zawsze sie coś znajdzie. Mężuś lubi pojeść tradycyjnie lub na słodko ale nie pogardzi moimi kaszami z dodatkiem jakiegoś mięsa. Synek bardzo lubi soczewice i kasze, az jestem w szoku bo to ogólnie niejadek jest i jadłby na okrągło kasze manna ,banany jabłuszka i bakalie (u mnie) i słodycze (u dziadków)
jak widać, lubię węglowodany i one mi służą. jem sporo warzyw strączkowych przeróżnych ziaren i nasion.
pije dużo ziółek po jedzeniu.
a tłuszcze to olej rzepakowy lub oliwa z oliwek jesli mam, no i jadam dużo siemienia lnianego - omega3
pozdrawiam
a teraz lecę poćwiczyć!
trzymajcie sie zdrowo!!
Tak, jak napisałaś - każdy jest inny i nie ma sensu dawać tej samej złotej recepty każdemu. Ja pod pojęciem MŻ rozumiem nie tyle jeść mniejsze porcje, co mniej kalorii, czyli generalnie porcje mogą być takie same, jak wcześniej, ale mniej klaoryczne, np. poprzez ucięcie tłuszczów.
OdpowiedzUsuńTy akurat lubisz ćwiczyć. Ja tego za bardzo nie lubię. Nie podobają mi się też zbyt wyraźne mięśnie u kobiet. Jenyne więc wyjście dla takich osób, jak ja, to okroić kalorie. Ilościowo nie jestem zjeść wiele. Zjem małą porcję i czuję się mega syta.
Tak sobie jeszcze myślę, że u ciebie organizm sam w naturalny sposób wrócił po porodzie do swojej naturalnej wagi. Niektóre kobiety tak mają. Nie odchudzają się, a waga sama się normuje po pewnym czasie, zwłaszcza gdy karmią piersią.
Pozdrawiam.
A co do wegetarianizmu - bardzo mi się podoba taki styl odżywiania, bo kocham zwierzęta. Tylko że ja należę do osób, które chudną i trzymają linię głównie dzięki chudemu białku. Jedząc kasze, strączkowe, do tego chleb i makaron, szybko bym przeistoczyła się chyba w dużą kuleczkę :)
Usuńbardzo przydatny wpis dziekuje :)
OdpowiedzUsuń